Think Tank Retrospective Backpack 15 i Think Tank Retrospective 30
Recenzja Think Tank Retrospective Backpack 15 i Torby Retrospective 30
Read MoreRecenzja Think Tank Retrospective Backpack 15 i Torby Retrospective 30
Read MoreHo Ho Ho! A nie! Zaraz, to już po świętach… a skoro po świętach, to czas podsumowań rok 2019. Z tej okazji zapraszamy na serię Nudne Chłopaki Live, w której w trzech odcinkach kolejno podsumujemy zeszły rok Macieja “Medżika” Suwalowskiego, Tomasza Tołłoczko oraz naszych nudnych słuchaczy z grupy Boringowej.
3. Najlepsze zdjęcia fotografów ślubnych z grupy Boring
WIelkie podziękowania dla naszej nudnej społeczności, a w szczególności dla fotografów, którzy podzielili się z nami swoimi najlepszymi zdjęciami! Zapraszamy do obejrzenia ich materiałów:
PROFOTO A1X
Jak używam lampy błyskowej w pracy fotografa ślubnego? Ci z Was, którzy mnie znają doskonale wiedzą, że nie jestem typem hardkorowego błyskacza. Nie używam lamp na zdjęciach plenerowych, ani nie rozstawiam lamp w sali. Mimo wszystko pamiętam nawet jakie wrażenie zrobiła na mnie prezentacja na żywo lampy A1 podczas swojej premiery na konferencji w Szwecji dwa lat temu. Pani prezentująca A1 weszła na scenę błyskając bez przerwy przez kilkanaście sekund z pełną prędkością na jaką pozwolił jej aparat Nikon D5. To było coś. Do tego moja ciemna, gadżeciarska strona została mocno połechtana samą konstrukcją lampy - duży ekran prezentujący informacje w mega minimalistyczny sposób, duże pokrętło przypominające swoim działaniem iPod'a (pamiętacie jeszcze te urządzenia?) i pierścień służący do zmieniania kąta wiązki światła (czyli inaczej "zoom"). No majstersztyk. Chwilę potem miałem nawet okazję testować tę lampę wraz z Colem z Nordica Photography na Islandii, łącząc nasze siły i próbując się w zewnętrznych portretach z błyskiem. Sama A-jedynka wraz z dołączonym nadajnikiem działała w terenie bezproblemowo, choć muszę przyznać, że te zdjęcia to nie była totalnie nasza bajka :P Mimo wszystko postanowiłem cierpliwie czekać, aż A1 pojawi się w wersji ze mocowaniem do stopki aparatów Sony, aby móc ją wykorzystać podczas jednej z moich ulubionych części pracy fotografa ślubnego - dokumentowaniu szalonych imprez.
Wreszcie, ku mojej uciesze, po miesiącach oczekiwania, na wiosnę tego roku na półki trafiła lampa A1 w wersji dla Sony. Co więcej, nie jest to zwykła A-jedynka, a jej unowocześniona wersja nosząca nazwę A1X. Różni się ona konstrukcją mechanizmu głowicy (chodzi ona z większym oporem niż w "zwykłej A1"), nowym menu (które notabene zostało teraz także dołączone do starszej A1) oraz bardziej pojemną baterią. No i w końcu możemy używać jej z aparatami Sony korzystając z pełnej funkcjonalności. Szczęśliwie lampę dostałem w swoje ręce tuż przed moim pierwszym ślubem, więc poszła ze mną do boju w ostatni weekend kwietnia. Pierwszy szok jakie doznałem - na jednym ładowaniu baterii zrobiłem z nią około 1700 zdjęć. Drugi szok - lampa błysnęła za każdym razem. A strzelałem nie raz 10 klatek na sekundę. Lampa doskonale sprawdziła się w moim ulubionym sposobie fotografowania szaleństw na parkiecie - a mianowicie: lampa umieszczona na body, skierowana wprost, obiektyw 24mm domknięty do wartość przesłony rzędu f/7-f/8 i ustawiony na manual focus i podchodzenie do zabawy najbliżej jak tylko się da :) Czy faktycznie fotografuje wtedy w trybie seryjnym? Oj tak. Parkiet to nieokiełznana bestia. Szybkostrzelność aparatu w tym momencie jest niezwykle przydatne dając nam szanse uchwycenia większej ilości momentów podczas chociażby jednego obrotu tańczącej Pary. Do tego lampa, która nawet nie zająknie się podczas serii kilkunastu zdjęć w ciągu sekundy z hakiem, to złoto :) Fotografując “prosto w twarz” zacząłem nawet używać TTL (przy poprzednich lampach zwykle operowałem w manualu), polegając na mocy jaką lampa dobierze i muszę przyznać, że działa to wyśmienicie.
Ale to nie wszystko. Moim drugim ulubionym ficzerem A-jedynki jest ciągłe światło modelujące. To jest moje nowe odkrycie. W zeszłym sezonie zdarzało mi się latać po weselu z panelem LEDowym, aby uzyskać trochę inny efekt oświetleniowy - miększe, kierunkowe światło, zachowując jednocześnie klimat i kolorystykę świateł weselnych. W tym sezonie panel zastąpiło światło modelujące w A1X, które w połączeniu z piekielnie szybkim i sprawnym systemem AF w moich Soniaczach czyni cuda. Jest to bardzo fajne rozwiązanie dla tych z Was, którzy lubią utrzymać klimat wesela i nie bardzo lubią błyskać. Dodatkowo można użyć tego światła też do portretów, więc 2w1… albo 3w1, bo już straciłem rachubę.
Jak oceniam lampę z perspektywy czasu? Po ok. 15 ślubach z A1X mogę jedynie powiedzieć, że nie ma powrotu (co napewno smuci mój portfel, bo Profoto nie należy do tanich rozwiązań, a przydałaby się druga). Jeśli chodzi o konstrukcję, to jeszcze jej ani nie porysowałem (czego nie mogę powiedzieć o moich aparatach i obiektywach, które wyglądają jakby przeszły jakąś galaktyczną wojnę), ani nie uszkodziłem. Jest ona naprawdę solidna. Mechanicznie działa wyśmienicie - zarówno mechanizm ruchomej głowicy (który akurat w wersji pierwszej A1 był trochę luźniejszy), jak i pierścień zoom'u czy guziki. A korzystanie z samej lampy to czysta przyjemność. Zdecydowanie można poczuć, że ma się do czynienia z produktem premium. Jeśli chodzi o baterię, która tak zachwyciła mnie na pierwszym ślubie, mogę śmiało powiedzieć, że dalej sprawuje się świetnie. Ładuję ją tylko raz przed każdym ślubem i starcza mi na kilka godzin błyskania ze średnią mocą na poziomie 6-7/10.
Zobaczcie sobie jeszcze slajdszoł z imprezy, którą fotografowałem A-jedynką tuż przed rozpoczęciem sezonu podczas konferencji Way Up North. To doświadczenie ostatecznie przekonało mnie, że jest to lampa dla mnie:
A na koniec jeszcze jako bonus, tak strzelają dwie A1X, 10fps, w rękach Nudnych Chłopaków:
Produkował się dla Was: Maciej Suwałowski
Zeiss Batis 25/2 + Sony A7RIII
Zeiss Batis 40/2 + Sony A7RIII
Batis 25 @f/2
Sony 24GM @f/1.4
Batis 25 @f/2 100%
Sony 24GM @f/1.4 100%
Batis 25 @f/2
Sony 24GM @f/1.4
W tym odcinku najnudniejsi z nudnych nudziarzy, robią najnudniejszą czynność świata czyli odpakowywanie fujifilm x-t30 z pudełka. Całość opatrzona jest nudnymi komentarzami i nieśmiesznymi dowcipami. Wszystko to zostało nam umożliwione dzięki Wonder Photo Shop a.k.a. Sklepbeznazwy.com.pl, którym serdecznie dziękujemy!
Fujifilm X-T30 to mniejszy brat flagowego X-T3 który wyróżnia się na rynku niesamowitym auto focusem i kompaktowym rozmiarem. Główne zalety tego aparatu to:
matryca posiadająca 26.1 miliona pixeli, dokładnie taka jak w X-T3
Wymienna optyka X mount
Iso 200 - 12800
Migawka mechaniczna 1/4000, Elektroniczna 1/32000
Zdjęcia w trybie continues 8 klatek/s przy migawce mechanicznej i 30kl/s w elektronicznej
AF detekcja twarzy i oka
OLED EVF z 2.36 milionem punktów
Filmy 4k 30fps
uchylny ekran
joystick
łączność przez bluetooth i wifi
W odcinku udział wzięli:
www.magicweddingphotographer.com
www.tomasztolloczko.com
Do Medikonu, skąd dostaliśmy cały sprzęt, udaliśmy się w celu znalezienia optymalnego oświetlenia do naszego youtubowego studia. Zamiast wyjść z dwoma lampami które były nam potrzebne dostaliśmy masę różnych rodzajów oświetlenia, a co można zrobić z masą lamp ledowych kiedy strasznie Ci się nudzi?
Na przykład nakręcić JANUSZATORA! Lub po prostu nagrać kolejny nudny vlog o lampach Fomei.
Ulubionym akecsorium Maćka była ledowa PAŁA ładnie mówiąc Led Bar z uchwytem ręcznym, świetny jako “ledowa blenda”
Dla tych którzy ograniczeni są miejscem i chcą mieć światło które nie zajmie go zbyt dużo. Bardzo polecamy Panel LED. My jednak zdecydowaliśmy się na typ lampy studyjnej światła ciągłego, która przypomina zwykłą studyjną lampę jak sama nazwa wskazuje i od tej pory wszystkie nasze odcinki będą świecone właśnie nią. Oboma produktami można sterować z poziomu telefonu dzięki łączności wifi, z tą różnicą, że do panelu trzeba dokupić antenkę, lampa studyjna ma ją wbudowaną.
Wszystkie lampy są bardzo lekkie, dają ładne miękkie, rozproszone światło, największą ich zaletą co do fotografii jest ich niska moc pozwalająca na pełne otwarcie przysłony, wszystkie nadają się świetnie do filmu. W każdej lampie, możemy kontrolować moc i barwę światła, w niektórych nawet za pomocą wifi.
Ile zarabia fotograf ślubny? Sprawdziliśmy zarobki w naszej branży w roku 2018. W ankietę przeprowadzonej przez Boring Workshop oraz Niezłe Aparaty wzięło udział ponad 1700 fotografów. Obejrzyj film i przekonaj się jakie były wyniki, i co z tego wynika.
Jak Magic ustawia swój aparat Sony A7RIII do fotografii ślubnej?
Z jakich trybów AF korzysta w jakich sytuacjach?
AF-C czy AF-S? Co jest lepsze w aparatach Sony?
O tym wszystkim w tym odcinku.
Doskonałym uzupełnieniem może być artykuł napisany dla Cyfrowe.pl. Przeczytaj artykuł.
Tym razem zapraszamy na krótką rozmowę z niesamowitym fotografem i filmowcem ślubnym polskiego pochodzenia z Vancouver. Tomasz opowie o sprzęcie, którego używa do fotografii oraz filmu, a jest to dość specyficzny zestaw - miks cyfrowych oraz analogowych kamer i aparatów. Koniecznie zobaczcie jego prace:
Tomasz Wagner - strona fotograficzna
Wagner&Co - strona filmowa
Diament w reklamówce.
Jednym z doświadczeń, które uwielbiam w nowych sprzętach, to moment wyjęcia z pudełka. Lubię to napięcie, kiedy do końca nie wiesz, co to będzie i musisz dokopać się przez książeczki tekturki i inne opakowania. Oczywiście mistrzami opakowań jest pewna firma z jabłkiem ponieważ jej założyciel miał dużą świadomość tego, że często produkt oceniamy właśnie przez to pierwsze doswiadczenie odpakowania.
W tym aspekcie muszę przyznać byłem nieco zawiedziony, ponieważ, poza nieszczególnym designem pudełka, w środku było tylko gorzej, obiektyw opakowany był w folię i dwa styropiano- podobne zabezpieczenia. Nie wyglądało to zbyt estetycznie, do opakowania włożony był także miękki woreczek na obiektyw, który zapomniałem sfotografować, nie ma on jednak nic wspólnego ze skórzanymi pokrowcami czy futerałami które dodają inni producenci. Dekielek ochronny jest bardzo marnie wykonany, w całości z plastiku, po stronie wewnętrznej nie znajdziemy nawet wysiółki czy miększego materiału który mógłby chronić tulipan przed zadrapaniami.
Szkoda, ponieważ główny bohater mojego testu to prawdziwy diament który zasługuje na dostojne opakowanie.
Solidny zawodnik wagi piórkowej.
Po trochę zimnym przywitaniu, byłem naprawdę zaskoczony, kiedy wziąłem Samyanga do ręki i stwierdziłem, że jest naprawdę porządnie wykonany, zupełnie inaczej niż przedstawiało go opakowanie. Przede wszystkim zaskoczył mnie dość niewielki gabaryt jak na tego typu obiektyw z autofocusem, waży zaledwie 450g. Ponadto w ręku wydaje się być bardzo solidny, wykonany z porządnych materiałów, z bardzo luźno i przyjemnie, chodzącym pierścieniem af. Zabezpieczony przed wilgocią z porządnym uszczelnieniem na krawędzi stykającej się z aparatem. Design jest minimalistyczny i elegancki. Jedyne, co mi nie przypasowało, to na stałe przymocowany tulipan, zdaję sobie sprawę z tego, że ciężko przy tak szerokiej ogniskowej prosić o coś innego szczególnie, że przednia soczewka jest mocno wypukła, mimo wszystko fajnie by było móc odpiąć tulipan od obiektywu, Tym bardziej że jest plastikowy i odstaje jakością od reszty.
Wszystko widzące oko!
Moja przygoda z fotografią zaczęła się od robienia zdjęć kolegom z deskorolki. Pierwsze zlecenia
za pieniądze dotyczyły fotografii snowboardowej. Wtedy ogniskowe takie jak 16 mm i niżej były dla mnie codziennością i bardzo ułatwiały pracę w sytuacjach gdzie potrzeba było pokazać lub wręcz wyolbrzymić odległość/wysokość człowieka od ziemi, w jednym kadrze zawrzeć zarówno miejsce wybycia i lądowania będąc w po środku szczytowego momentu lotu na 15 metrowej “hopce” (wyskoczni). Pamiętam, że głównym moim problemem w przypadku obiektywów, które wtedy używałem, była przede wszystkim mocna aberracja chromatyczna, która w przypadku obiektywu Samyang 14mm f2.8 w zasadzie nie występuje wcale, a przynajmniej nie wystąpiła podczas testów.
Niestety od lat nie fotografuje już deskorolki ani innych sportów, ostatnie 5 lat utrzymywałem się z fotografii ślubnej, reportażu i portretu, gdzie najczęściej używanymi ogniskowymi są 35 i 85, a najszerszą jest 24mm którą zakładam w zasadzie tylko w przypadku wesela kiedy wchodzę na parkiet między ludzi. Dlatego powrót do tak szerokiej ogniskowej był dla mnie nie lada wyzwaniem i jednocześnie zaskoczeniem.
Skąd zaskoczenie? Otóż zauważyłem, że przy wąskich ogniskowych, kiedy myślę o kompozycji, skupiam się na tym co widzę i staram się to zamknąć w węższej przestrzeni, którą zapewnia mi obiektyw, tak żeby stworzyć maksymalnie minimalistyczny i nieoczywisty kadr. W przypadku ogniskowej takiej, jak ta musiałem zmienić swoje myślenie, ponieważ obiektyw pokazuje znacznie więcej niż ludzkie oko jest w stanie zobaczyć. Komponując obraz nadal trzeba się skupić na tym, żeby przedstawić to, co dla innych jest niewidoczne, ponieważ obiektyw widzi wszystko, dużo trudniej to zrobić. Wymaga to często gimnastyki, schodzenia bardzo nisko do ziemi, lub patrzenia bardzo wysoko w górę.
Dodatkowym atutem w przypadku Samyiego jest to, że ostrzy już od 0,20mm, co pozwala na kreowanie zupełnie nietypowych kompozycji i obrazów w stylu makro. Przy okazji takich zdjęć można także dostrzec bardzo przyjemny bokeh obiektywu który zawdzięczamy 7 listkowej przysłonie.
W stronę zachodzącego słońca.
W fotografii najbardziej cieszą mnie ciepłe kolory, miękkie światło i plastyka. Wszystkie te elementy najłatwiej doświadczyć o wschodzie lub zachodzie słońca. Łatwo doświadczyć, ale niekoniecznie łatwo sfotografować. Moim ulubionym typem zdjęć są takie pod słońce, ale to właśnie one są najtrudniejsze do wykonania. Mimo słońca wpadającego prosto w obiektyw, praca autofocusa w Samyangu była naprawdę dobra. Obiektyw robi bardzo niewielkie czerwone flary i żeby je uzyskać na zdjęciu trzeba się naprawdę napracować. Ja bardzo lubię kiedy flara pojawia się na zdjęciu, w tym obiektywie flary są bardzo subtelne i mają przyjemny czerwony kolor. Jeżeli ktoś flar nie lubi, będzie zadowolony, ponieważ, tak jak pisałem trzeba się troszkę natrudzić, żeby takową zobaczyć, gdyż obiektyw doskonale je koryguje.
To, co ma znacznie większy wpływ na plastykę zdjęcia i jednocześnie w sytuacji gradientu światła, objawia się jeszcze bardziej, to mocna winieta przy przysłonie f 2,8. Przy f.4,5 jest już prawie niewidoczna, a całkowicie znika dopiero przy f.6,3. Te wartości przysłony dotyczą także ostrości na brzegach kadru.
Test przeprowadziłem na aparacie Canon 5D mk IV którego matryca ma aż 30.4 mMpix, i jest całkiem wymagająca, pomimo tego, obiektyw był doskonale ostry już od przysłony f 2,8 w centrum kadru natomiast optymalną ostrość na brzegach osiągał w okolicach f 8,0.
Przy fotografowaniu, zachodów słońca bardzo ważny jest dobór ekspozycji. Zazwyczaj polegam na priorytecie przysłony, kiedy robię portrety i na priorytecie czasu naświetlenia, kiedy zależy mi żeby ten wydłużyć. W tym przypadku, tryby półautomatyczne nie są najlepszym rozwiązaniem, ze względu na to, że obiektyw widzi zarówno dużą część nieba, które jest bardzo jasne i dużą część ziemi, która w momencie zachodu jest bardzo ciemna. Zdjęcia robione w tych trybach prawie zawsze okazywały się za ciemne i dużo łatwiej było przejść w tryb pełni manualny w celu ustawienia najlepszej kompozycji.
AF AF
Fajnie jest zobaczyć system auto focusa w niesystemowych szkłach, a jeszcze fajniej jest przekonać się o tym, że działa! Moim marzeniem było wrócić do korzeni i sprawdzić, jak af będzie zachowywał się w sytuacji dynamicznej. Niestety ze względu na pogodę i miejsce zamieszkania, nie udało mi się zorganizować skate sesji, więc musiałem zadowolić się napotkanymi biegającymi psami i własnymi dziećmi.
W sytuacjach statycznych autofocus sprawdzał się dobrze. Nie miał problemu z trafianiem i nie błądził podczas ostrzenia ale nie był też błyskawiczny. Szybkość wyjątkowo dała się odczuć szczególnie w sytuacjach gdy poruszający się obiekt był blisko aparatu i wtedy najczęściej zdarzało się nie trafić.
Generalnie, w obiektywach tak szerokich, auto focus nie jest pierwszą potrzebą. Zarówno w fotografii przyrody jak i sportu, przy ustawieniu ostrości na ok 1m i przysłonie f. 5,6 obiektyw ma nieskończoną głębię. Mimo wszystko miło było mieć możliwość automatycznego ostrzenia przy przysłonie f. 2.8 i na pewno, dzięki temu doskonale sprawdzi się dla wszystkich bardziej wymagających Vlogerów, którzy potrzebują pełnej klatki i śledzącego twarz autofocusa.
Przy okazji tematu vlogowania warto poruszyć temat dystorsji. Oczywiście, ciężko się prosić o jej brak przy, tak szerokim kącie widzenia, mimo tego obiektyw radzi sobie nad wyraz dobrze.
Podsumowanie
Obiektyw Samyang 14mm f. 2,8, zarówno pod względem estetyki, wykonania i optyki wypada bardzo dobrze i w zasadzie jedyną znaczącą wadą jest winieta. Ale to, co najlepsze w tym obiektywie, to rzecz niewidoczna, której można jedynie doświadczyć. Bardziej od zaawansowania technicznego, interesuje mnie radość z używania danego sprzętu.
Testując Samyiego miałem ogromną frajdę. Jest to obiektyw który bardzo łatwo polubić. Dzięki swojej maleńkiej wadze w zasadzie nie czuć go, ani w torbie, ani na aparacie, dlatego jest typem który zawsze chce się mieć przy sobie. Co więcej, nietypowa, przynajmniej jak dla mnie, ogniskowa, wymusiła na mnie dużo większą kreatywność w patrzeniu na świat i komponowaniu zdjęć, a autofocus bardzo ułatwiał pracę, szczególnie w momentach, gdzie ostrzenie ręczne było by bardzo trudne.
Plusy:
Wykonanie
Uszczelnienie
Wygląd
Praca pod światło, brak flar, i aberracji chromatycznych
Ostrość, szczególnie w centrum kadru
Autofocus
Minusy:
Woreczek na obiektyw mógłby być porządniejszy
Kiepsko wykonane zakrycie obiektywu
Winieta